PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31868}

Zawód: Szpieg

Spy Game
7,5 79 521
ocen
7,5 10 1 79521
6,4 14
ocen krytyków
Zawód: Szpieg
powrót do forum filmu Zawód: Szpieg

Spy Games - Zawód szpieg. Szkoda, że nie ZAWUT SZPIEK, byłoby zabawniej. Po rusku "zawut" znaczy - "zwą". Choćby "Jewo zawut wor" - jego nazywali złodziejem.
Czasem lepiej NIE podawać tak idiotycznych tłumaczeń, zostawiając tytuł oryginału.
Kiedyś był faki film z Davidem Bowie - "HUNGER" Po polsku oznaczało to "zagadkę nieśmiertelności". A w domu wszyscy zdrowi, panie tłumacz?

ocenił(a) film na 8
TheThing

Przykłady, które podałeś, to zaledwie kropla w morzu. Nie wiem czy słyszałeś o najsłynniejszych, czyli "Dirty Dancing" jako "Wirujący seks" albo tak osławione już "Die Hard" jako "Szklana pułapka". Moim zdaniem nie jest tak najgorzej ."Spy Game" ,jak mieli to przetłumaczyć? Gra szpiegowska? Albo co gorsza Grający szpieg? Tytuł jest dobry i oddaje sens filmu. Co do reszty, Hunger to Głód i jest już inny film o takim tytule, "Zagadka nieśmiertelności" to bardzo dobry tytuł. Point Brek to Na fali, a na wideo był kiedyś podobno tytuł dosłownie przetłumaczony, czyli Punkt przebicia. Przyznaj że "Na fali" brzmi o wiele lepiej.

ocenił(a) film na 9
snake_plissken84

No pewnie - Dirty Dancing to mógł być też brudny tancerz. Żartowaliśmy, że być może ktoś bał się oskarżeń o rasizm, wobec "czarnoskórego_co_podskakuje". Die Hard to oczywiście super przykład. Potem była parodia "szklanką po łapkach" z przygłupawym żartownisiem Nielsenem (prywatnie nie cierpię). A jeden z moich ukochanych idiotyzmów, to ELEKTRONICZNY ZABÓJCA, jakim stał się "Terminator". Chociaż w sumie, kiedyś, dawno temu, można by zrozumieć, że to chodzi o "Praktykanta". :) Terminować - uczyć się u kogoś zawodu :) <150 lat temu i dalej>
Ale nie przyznam Ci racji, co do Point Break i Na fali. Kiedyś był taki film o krótkofalowcach, którzy łączyli się zaginając czas i przestrzeń. I do tego obrazka pasowało by to tłumaczenie ... nie pamiętam dokładnie tytułu oryginału, ale było coś z "wave" i chodziło o łączność (connection?). Oni gadali właśnie "Na fali" (radiowej).
Albo mój faworyt ze świata pieknych chłopców i wyższych ich żon - Days of thunder - "szybki jak błyskawica".
Bueeee....
Ja tam wolę oryginalne tytuły. Pozdrawiam Cię, Snake.
Masz fajne powiedzenie - "call me snake". I opaskę .

ocenił(a) film na 8
TheThing

Zgadzam się, dawniejsza nazwa "Terminatora" to była porażka. Dla mnie podobnie "RoboCop" jako "Superglina", chociaż niektórzy się zachwycają. Nie wiem czy jest czym. Pozdrawiam Cię również "TheThing", Ty także masz fajny nick, zapewne pochodzący od tytułu jednego z moich ulubionych filmów, i tak jak "Escape from NY", w reżyserii Johna Carpentera.

ocenił(a) film na 9
snake_plissken84

Pewnie... że chodzi o The Thing. To było COŚ... :)
No i oczywiście ten sam główny aktor - Kurt Russel, "call me Snake".
Widziałem ten film pierwszy raz w klubie Remont, z kasety "Videło". To był fajny czas....
A następny "wielki film" to był "Blady Uciekacz" (Blade Runner). Dla mnie to jeden z najlepszych filmów XX wieku.

ocenił(a) film na 8
TheThing

Ogólnie duet Carpenter - Russell wymiatał. Uwielbiam także "Big Trouble in Little China", mimo że dla wielu osób to kicz, ale za to jak się ogląda! "Blady uciekacz" to też świetny film i obok "Autostopowicza" najlepsza jak dla mnie rola Rutgera. Facet był niesamowity w latach 80. (on i M.Rourke np. Harry Angel). Wielka szkoda że umarł.

ocenił(a) film na 9
snake_plissken84

No... Wielka draka u chińczyków też była udanym filmem. Kim Catral chyba grała z Russellem. Kicz, naiwniutki, ale czasem chcemy takich filmów, by odpocząć, odprężyć się.
A Rutger Hauer .... dla mnie to człowiek - historia. Kiedyś dzielny (i groźny, hehe) Stallone, obiecał mu, że NIGDY WIĘCEJ nie zagra w żadnym amerykańskim filmie. Poszło chyba o konflikt na planie, kiedy grali razem. WYDAJE MI SIĘ, że był to "Wanted-dead or alive" chyba z Gene Simmonsem (bass-gitar w zespole KISS). I dziś Stallone został tylko jako pustakowany mięśniak, Hauer - autor słów o umieraniu w "Bladym". Ale nie tylko - pytałem kiedyś Joasię Trzepiecińską, jakim jest ludziem - grali kiedyś razem z filmie ANIOŁ ŚMIERCI, gdzie Rutger był tym złym - lekarzem zabijającym ludzi dla organów. Dobry współpracownik, kolega z planu, człowiek.
WIesz - on miał czyste, pogodne, jasne oczy. Umiał nimi grać (patrz Roy w "Bladym"), ale to po prostu był dobry człowiek.
Żałuję, że nie było mi go dane poznać.

ocenił(a) film na 8
TheThing

Nie nie, Sly z Rutgerem grali razem w "Nocnym jastrzębiu". Moim zdaniem, nie do końca jest z tym Sylwkiem tak jak mówisz. "Rocky" i "Rambo" to filmy kultowe i przełomowe w swoich gatunkach. Poza tym miał też sporo innych dobrych ról. Może nie tak wybitny jak De Niro czy Pacino, ale ikoną kina lat 80. jest bez dwóch zdań.Wiele osób też stawia aktorsko Stallone'a wyżej niż choćby Arnolda. Ja lubię obu, choć minimalną przewagę ma u mnie Arnie. Do pustakowatych mięśniaków zalicza się raczej Dolpha Lundgrena, ale tylko pod względem kreowanych przez niego postaci , bo przecież to jeden z najbardziej wykształconych aktorów Hollywood. A Rutger to był super facet, wyglądał mi na gościa, któremu sława nie uderzyła do głowy, tak samo jak Michaelowi Biehnowi, choć ten tak dużej kariery jak Rutger nie zrobił.

ocenił(a) film na 9
snake_plissken84

O to to... "nocny Jastrząb". Masz rację.
Może nie jestem do końca obiektywny, może zbyt nie lubię Stallone`a - ale dla mnie to półgłówek. Niestety Rambo-Szambo zrobił mu tę opinię... de facto co trochę wypuszczał jakiś filmik w tym stylu, co pierwsza część, do tego robił za Rocky`ego w iluśtam częściach. Nawet Kazik się śmiał (12 groszy) - "ci z sąsiedniej wsi zaczęli, myśmy skończyli, rambo 9 w telewizji - no więc patrzcie moi mili". Nie lubię go klinicznie. I to, że coś tam było niby Kultowe, nie zmienia mojego podejścia do Sylwestra.
To tak, jakby porównać Merlin Monroł do pięknych kobiet - plastikowa na tamte czasy, przygłupia blĄdi, żadna piękność. Gdzie jej do ładnych dziewczyn - Claudii cardinale, Kim Basinger, Liz Taylor. Ale jak pienknie siem śmiała, co? Bueee.....
Lungren był przystojny, prywatnie wykształcony naukowo, poza tym JEST (bo zyje) ciepłym, fajnym facetem.
A Hauer I Biehn to będą wg mnie symbole dobrego rzemiosła w kinie.
Tak jak Russel :)

użytkownik usunięty
TheThing

"kiedy grali razem. WYDAJE MI SIĘ, że był to "Wanted-dead or alive" chyba z Gene Simmonsem (bass-gitar w zespole KISS)" cóż to za bzdury? Poza tym Rambo-szambo? Z całą pewnością nie First Blood.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones